|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wikta
Administrator
Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... :)
|
Wysłany: Pon 17:45, 10 Wrz 2007 Temat postu: CHodowla psów w Rypinie |
|
|
Wypowiedzi skopiowane z innego forum.
justyna* napisał/a:
witam.szukam kontaktu z osobami które zakupiły psa w małej miejscowości Rypin w wojewodztwie kujawsko-pomorskim.
mogl byc to w zasadzie pies kazdej rasy<napewno hodowane są tam -labladory,golden ret.,amstafy,shih tzu,york,chiński grzywacz,pudel miniturowy,sznaucer olbrzymi,colli>
hodowca jest meżczyzna w srednim wieku poruszajacy sie starym polonezem.
oglasza sie głównie przez anonse<www.anonse.pl>posiada cale monostwo roznych numerow telefonow komorkowych.w anonsach jedno ogloszenie oznacza jeden telefon.sprzedaje zarowno psy rodowodowe jak i bez rodowodu.
posiadam dwa psy.sniadego pieska rasy sheltie i suczke Niunie-colli tricolor.suczka zostala kupiona wlasnie w tej hodowli w rypinie.zostala przywieziona przezemnie w grudniu dwa lata temu.zadzwonilam do pana z rypina gdyz znalazlam jego ogloszenie w anonsach.jedno z nielicznych ktore udalo mi sie znalezc a ktore dotyczylo szczeniakow rasy colli.szukalam glownie w obrebie wojewodztwa pomorskiego lub kujawsko-pomorskiego gdyz mieszkam w gdyni.
pan przedstawil sie przez telefon jako cieply wlasciciel majel hodowli pieskow w malej miejscowosci.nie wzbudzil moich podejrzen.postanowilam przyjechac,obejrzec hodowle i zabrac ze soba jednego ze szczeniaczkow rasy colli.do rypina jechalam dlugo<ekspres do ilawy potem pospieszny do brodnicy a w koncu pks do rypina>pan mial wyjsc po mnie na dworzec a potem pokazac mi hodowle.zgodnie z ogloszenem oczekiwalam szczeniaczkow 8 tygodniowych.
okazalo sie jednak na miejscu ze z jakims tam powodow pan przywiozl mi szczeniaczka prosto na dworzec.to co zobaczylam przeszlo moje wyobrazenia.byl grudzien,zimno,temperatura ujemna.piesek lezal rzucony na tylne siedzenie bez jakiejkolwiek szmatki czy kocyka.trzasł sie jakby mial febre<zapewne w duzej mierze ze strachu>.pan hodowca ktory zjawil sie w dresie i podartych teniosowkach staral sie byc bardzo mily.otworzyl samochod podniosl psiaka za lapy i zaczal mi prezentowac towar.dodam ze trzymal mała jak egzemplarz świnki ktora jest sprzedawana do ubojni a nie malego szczeniaczka z hodowli domowej.piesiak<obecnie od dwoch lat moja niunia>trzasl sie jak galareta, z nosa poprostu lecialy strumienie cieczy.chcialam ja wziac na rece i czyms otulic ale niestety pan wrzucil psa na tylne siedzenie i przytrzymywal kolanem drzwi samochodu.nastepnie przystapil do kwiecistych opowiesci o tym jak bardzo on kocha zwierzeta.zachwalal ze szczeniaczek jest bardzo czysty bo dzis rano wykapali go szamponem a potem wysuszyli suszarka do wlosow.pan zanosil sie szczesliwym rechotem.nie wiem co czul maly piesek ktory zostal tak brutalnie potraktowany.bylo minus kilka stopni.pan hodowca wiedzial ze czeka nas dluga podroz.mimo to wykapal psa w dzien wyjazdu,wysuszyl suszarkom a potem wrzucila do samochodu.w miedzyczasie pokazal liste psow co mu sieostatnio urodzily.byly rozne roznych ras.opowiadal o amstafach sprzedawanych na walki psow i grzywaczach ktorymi handluje z niemcami.zapytany czym karmi psy odpoweiedzial ze indyczymi koscmi posypanymi wegetom i zapieczonymi w piekarniku.do tego pedigripal.poniewaz mialam juz psa i troche wiedzy na temat zywienia psow zdobylam rece mi opadly jak to uslyszalam.nic jednak specjalnie mu niemowilam.nastepnie przed oczami przelecial mi ksiazeczka zdrowia niuni<mignely mi naklejki szczepien> i zazadal pieniedzy.
zaplacilam i wzielam małą.w tamtej chwili zdawalam sobie juz sprawie ze jest to pseudohodowla i zapewne warunki w niej panujace zostawialy wiele do zyczenia.nie wyobrazalm sobie jednak jak moglabym zostawic tego szczeniaczka w tym samochodzie.zaplacilam ,owinęlam niunie swoja kurtką i ruszylysmy w drogie.
mala milo ogromnego stresu byla bardzo glodna.zapobiegawczo przygotowalam miesko w domu i zabralam zec sobą.zjadla je juz na dworcu w brodnicy omalo nieodgryzajac mi palcow.jechalysmy kilka godzin.juz w drodze i potem w domu zauwazylam ze mala ma wiele cech psa btego i zleknionego.kiedy delikatnie chcialo sie ja poglaskac uginala lapy,chowala uszy i ogon i zaczynala sie trasc jaby bala sie uderzenia.w domu kiedy szok minął okazalosie ze w ksiazeczce sa tylko nalepki bez stempla wetrerynarza.niunia oczywiscie zostala zaszczepiona raz jeszcze.
nie wiem w jaki sposob ale czystosci to pan hodowca nuczyl niunie"perfekcyjnie".nie wiem czym wymusil tak okropny skowyt ktory podnosila niunia gdy chciala sie zalatwic.piszczala okropnie.mam wrazenie ze wynikalo to z faktu ze pewnie zalatwila sie kilka razy tam gdzie nie trzeba i zostala za to solidnie ukarana.
miala rowniez leki przed zamknieta przestenia<nigdy nie stawala w przedsionkach nawet obszernych.nie wchodzila przez jedne drzwi dopki drugie nie byly otwarte>nasunelo mi to mysl ze byc moze byla trzymana w boksach.zreszta niuniua bala sie wszystkiegi i wszystkich.nie wiedziala do czego sluszy patyk,zabawka.nie mogla sie przyzwyczaic ze ma swoje legowisko.to gimi<moj drugi pies>stal sie przewodnikim dla niuni w swiecie zwiewrzat i ludzi.uczyl ja wszystkiego.ze nie trzeba bac sie reki,ze za lezenie na kanapi pani napewno nie dostanie klapsa.niuina miala tez syndrom psa glodzonego a juz napewno zle odzywianego.posilki sa najszczesliwsza chwila w ciagu dnia niuni.caly czas odnosimy wrazenie ze ona ciagle boi sie ze nie starczy dla niej posilku.okazuje za niego niesamowita wdziecznosc.nadal mimo naszych staran i dzelenie posilkow je bardzo szybko,polyka bardzo szybko prawie bez gryzienia.
teraz dopiero po dwoch latach zoladek niuni zostal zaleczony choc napewno nigdy nie bedzie w pelni zdrowy.w zasadzie cale te dwa lata to nasza walka z nieustajacymi biegubnkami,wymiotami,infekcjsami skornymi,nozacymi sie grzybicami.zawsze karmilismy psy dobra karma typu:royl,eukunaba.okazalo sie jednak ze zoladek niuni po przejsciach w rypinie nie chce nic przyswajac.weterynarz polecil nam karme eukunaba intenstinal niestety okazalo sie totalnym niewypalem.niunia dostala takiej biegunki ze balismy sie o jej zdrowie.serie przeswietlen,badan na szczenie nie wykazaly zadnych powazniejszych zmian w jelitach i przewodzie ppokarmowym.niunia reaguje biegunka na sladowe nawet ilosci tluszczu.nie wchodzi w gre nawet udko od kurczaka a jedynie piersi.nie mozna jej podac zadnych preparatow witaminowych ani mineralnych bo biegunka powraca.jedynym posilkiem staja sie ugotowane piersi z kurczaka z rozgotowanym ryzem.i z ulga zaswiecilo nam swiatelko w tunelu.od jakiegos czasu kupki wygladaja normalnie.niestey jej ukochane prasowane kosci i inne gryzaki ktore bardzo lubi obgryzac tez musialy zostac odstawione ze gledu na to ze powoduja biegunki.na przekor wszystkiem niunia jest jednak psem pelnym zycia i milosci.caly czas nadrabia czas.dopiero kilka miesiecy temu podjela proby szczeniecych zabaw.bez obaw bierze patyk w pyszczek.nieatpliwa w tym zasluga gimiego ktory nie odstepuje jej na krok.gimi jest bowiem zupelnie innym typem psa.zanim do nas trafil wchowywany posrod piezynek,kolyderek i poduszek.byl oczkie w glowie swoich hodowcow i ich dzieci.juz od malego lgnal do ludzi,u kazdego doprasza sie lapka o glaskanie.a niuniua powoli,powoli zdrowieje.co nas cieszy nabardziej
Munia28 napisał/a:
Cześć. Również zakupiłam swojego Yorka w tej miejscowości co Ty. Niestety byl to Rypin. Po Twoim poście miałam wrażenie, że ten facet mówi praktycznie idealnie to samo każdemu, bo Twoje słowa które przytoczyłaś również usłyszałam i ja. Ja jednak wymagałem odebrania psa z jego domu. Wiem więc gdzie ma tą swoją "hodowlę" i niedlugo planuję wizytę u tego Pana.
Mój YORK ma dziś 5 miesięcy. Ma prawie 6 kilogramów. Je mało. Ale każdy kto go widzi podejrzewa, że jest on nieco za duży. Weterynarz również to stwierdził. Trzeba go mocno odrobaczać, ma wszystkie szczepienia, ale nadal zdaża mu się zwymiotować...
A wszystkim z tego forum ODRADZAM zakup psa w tym mieście. Mój weterynarz również odradzał zakupy czworonogów w tym mieście, ale niestety już po moim zakupie.
marianna napisał/a:
Mieszkam w rypinie i znam tego człowieka.Słyszałam duzo złego na jego temat....w kazdym sklepie chwali się jaki to z niego wziety hodowca i jakie to ma niezliczone ilosci pieskow.Bardzo kocham zwierzęta i w tym czasie wziełam sunię ze schroniska ,ktora jest trudnym psem probowalam sie go poradzic.Rady jakich udzielal lepiej nie komentować.Mam bzika na punkcie goldenow poniewaz mam synka juz w szkolnym wieku i ogrodek chciałam kupic go do towarzystwa dla nas i naszego pieska.Slysząc te opowiesci o pieknych psach zajechalam do niego.Niestety na podworku biegały tylko 2 pieski a w jakiejś szopce lezaly szczeniaki colli.Właściciel nie chciał pokazac mi swojej calej hodowli...tlumaczył to szczenieniem się suczki.Labradorow nie miał.Dowiedziałam się potem ze kupuje psy jak ma zamowienie na jakąs rasę a ktorej akurat nie ma.W Rypinie ma opinie oszusta,mitomana a nawet złodzieja psow ale nie wiem czy to prawda.Kiedys jedna p.weterynarz wydała mu wojne po tym jak uslyszała ze sam wykonuje drobne zabiegi chirurgiczne na psach(cesarka,3 powieka) i w jaki sposób je traktuje.Zajechał do niego powiatowy weterynarz i policja ...i nic.Ponoc nie potwierdziły się zarzuty ...no trudno wymagac by lał psy przy nich a ma prawo trzymac zwierzeta,jesli maja wzgledne warunki.U sąsiadów ma opinie dziwaka.Rozmawiałam z nim kilkakrotnie i wiem ze to krętacz dla mnie osoba chora psychicznie albo mitoman.opwiadal z tym swoim usmiechem o takich rzeczach ze strach jesli bylyby prawdą chyba ze fantazjuje
Darek napisał/a:
Kupiłem pieska rasy Shih Tzu odtego pana a teraz dopiero znalazłęm tą stronę. Powiem tak byłem w domu u niego. Pan wpuścił mnie do altany gdzie przyniósł pieska, książeczkę zdrowia i karmę dla niego. Na pytanie o rodziców pokazał mi matkę. Chyba była to matka bo nie chciała dać dotknąć małego. Gość ogólnie był miły, pokazywał mi różne albumy i atlasy, tłumaczył po czym rozpoznać prawdziwa rasę oraz polecił lekarza ( w innym mieście, akurat w tym co ja mieszkam)Na pytanie o strzyżenia psa powiedział mi, że u niego mam to gratis z uwagi na zakup psa u niego. Dzis byłem ze swoim szczeniakiem u lekarza ustalić dalsze szczepienia, lekarz obejrzał psa i nie miał żadncy zastrzeżeń. Na pytanie czy to 100% shih tzu odpowiedział, że na pierwszy rzut oka tak , ale dopiero będzie można cos powiedzieć jak pies dorośnie. Lekarzowi podpadał batomiast wiek psa. Kupiłem go jako 8 tygodniowego szceniaka. Pies nie ma jescze wszystkich zębów i lekarz twierdzi, że może mieć około 5 tygodni aczkolwiek nie wyklucza, że ma 8.
W ksiązce zdrowia są naklejki i pieczątki weterynarza z Rypina. Jeżeli pies faktycznie nie ma 8 tygodni to lekarz który go szczepił musiałby być w zmowie z tym hodowcą.
Nie wiem co myśleć, myślę, że nie wyrośnie mi z pieska jakiś mieszaniec.
Ostrzegajcie wszystkich przed tą CHodowlą!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Damian
Roczniak
Dołączył: 01 Wrz 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 13:28, 21 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
hodowla przez h
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wikta
Administrator
Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... :)
|
Wysłany: Sob 12:03, 22 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
ale to jest pseudohodowla czyli w skrócie CHodowla
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kachna7
Gość
|
Wysłany: Sob 16:35, 27 Lis 2010 Temat postu: Oszust z Rypina |
|
|
Witam!!!! Czytałam pani wypowiedż w internecie co prawda było to w 2006 roku. Bardzo zależało mi na yorku przeglądałam wiele ogłoszeń i w internecie oraz w gazetach natrafiłam na anonse były tam rożne ogloszenia pana z Rypina,który ogłaszał się pod wieloma numerami i innymi ogłoszeniami poszukiwałam najtańszego yorka pan miał suczke i pieska z 420 zł brat do niego zadzwonił i mówi" czy ma pan hodowlę piesków jakich on na to że ma rodowodowe od 1000 w zwyż a mój brat mówi to co pan kręci bo w gazecie jest za 420 zł york a on na to tak mam ale jest bez rodowodu to co ma pan za oszusta a mój brat opowiada że się tylko pyta bo mu sie nie podoba i podziękował" Następnego dnia dzwoniła moja bratowazpytać sio ulicę a ten pan z Rypina powiedział że on nie chce niespodziewanych gości i kazał się umówić aby zadzwoniono do niego na drugi dzięń wtedy się umówi na konkretną godzinę i dzień facet był bardzo nie przyjemy. Ja już postanowiłam zaprzesatć brac pieska z Rypina bo miałam już mieć z Bydgoszczy obecnie czekam bo pani była miła i mi go przywiezie. Ale jak ja czytałam co ten facet wyrabia to aserce boli. Ja jestem z okolic Rypina. A ten pan nadal ogłasza się i żle traktuje pieski. Czy nie myśli pani żeby coś z tym robić? Proszę o odpowiedż bo ta sprawa nie daje mi spokoju niestety nie wiem co z tym zrobić. Mój email [link widoczny dla zalogowanych] Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|